4 czerwca 2013

Ready or not?

Hej.
   Zaniedbuje wszystko... Piszę, bo chyba znowu przyszły "ciężkie dni" a szczerze to nikt mnie nie zrozumie lepiej od siebie samej. Chociaż.... czy Wy też tak macie, że sami siebie nie rozumiecie? Nie wiecie czego właściwie oczekujecie od życia? No cóż, mnie takie niezdecydowanie bardzo często ogarnia. Zdarza się, że ponoszą m\\nie emocje i zapominam o najważniejszym: cieszeniu się z tego co mam. Może nie jest tego zbyt wiele, ale jak toi mówią są tacy, którzy mają się gorzej. Tylko...
  DLACZEGO ŻYCIE JEST TAKIE NIESPRAWIEDLIWE?
Dzisiaj na godzinie wychowawczej nauczycielka powiedziała, że w naturze musi być jakaś równowaga. Były to jedyna słowa, które zapamiętałam, może dlatego, że teoretycznie mnie się tyczą. Tylko czy to polega właśnie na tym, że gdy kilka rzeczy układa się idealnie, to za chwilę musi spaść nieszczęście? Podobno one na domiar złego chodzą parami, więc teraz chyba muszę czekać na dalszą część.

 
   Czasami takie przemyślenia nie pozwalają mi się w pełni cieszyć życiem. Bez przerwy we wszystkim doszukuję się czegoś złego. Ciągle myślę o tym, że zaraz pewnie wydarzy się "tragedia", a przez to nie potrafię się skupić na tym co jest teraz. Może naprawdę zbyt mocno wybiegam ze wszystkim w przyszłość?  Tylko, że strasznie trudno jest mi się tego pozbyć i nauczyć się cieszyć chwilą, nie myśleć o tym co będzie dalej...
   Ostatnie miesiące znowu mnie zmieniły. Czas pędzi jak oszalały, a ja bez przerwy się zmieniam. Czuję się taka dojrzalsza, więc może wreszcie pora zmienić nastawienie, złapać przysłowiowego byka za rogi i wziąć życie w swoje własne ręce i pokierować nim, nie przejmując się opinią innych i tym co będzie później. To chyba bardzo dobry pomysł, ale czy jestem już na to gotowa... ?